Choć to lubinianie przed tym spotkaniem stawiani byli w roli minimalnego faworyta, z Podkarpacia wyjechali z bagażem aż trzech bramek. Mogły być cztery, jednak przy dośrodkowaniu z rzutu wolnego, po którym do siatki trafił – a jakże – głową, Said Hamulić, arbiter dopatrzył się spalonego. Mielecka Stal – co by się nie działo – będzie zimować w czołówce PKO BP Ekstraklasy.
- O zainteresowaniu Saidem Hamuliciem znacznie większych klubów mówi się już od kilku miesięcy
- Holender bośniackiego pochodzenia wszedł do PKO BP Ekstraklasy „z drzwiami i futryną”
- Ma już 8 goli w 16 meczach, choć gdy był sprowadzany do Mielca, środowisko z lekka wyśmiewało transfer
- Więcej ciekawych artykułów na stronie głównej portalu Brameczki.pl
Stal Mielec dokonała w piątek istnej masakracji na Zagłębiu Piotra Stokowca. Choć w pierwszej połowie widowisko – oględnie mówiąc – nie było porywające, biało-niebiescy „odpalili” po zmianie stron.
Stal Mielec – Zagłębie Lubin: szczególny mecz Hamulicia i prawdopodobnie ostatni Stokowca
Porażka z mielecką Stalą – w dodatku tak dotkliwa – oznacza najprawdopodobniej koniec przygody trenera Piotra Stokowca z Zagłębiem Lubin. Natomiast dla Saida Hamilica – największej gwiazdy ekipy z Podkarpacia – piątkowy mecz rozgrywany w ramach 16. kolejki PKO BP Ekstraklasy był poniekąd wyjątkowy.
Po pierwsze, Bośniak z holenderskim paszportem po raz pierwszy – użyjmy hiperboli – nadszarpnął zaufanie kibiców Stali. Mowa o niewykorzystanym rzucie karnym z końcówki 1. połowy. Napastnik gospodarzy uderzył lekko, blisko środka bramki, biorąc krótki rozbieg. Jasmin Burić bez większych problemów odbił jego strzał. Ale przecież przestrzelenie „jedenastki” zdarza się najlepszym.
Co ciekawe, poczynania Saida z trybun obserwowała jego najbliższa rodzina – rodzice oraz będąca w podobnym siostra zawodnika. Jakże miło było spoglądać na ich twarze, gdy blisko 5 tys. gardeł na Stadionie Miejskim w Mielcu skandowało ogłuszające: SAID! HAMULIĆ! Rozpierała ich duma, czemu trudno się dziwić.
– Rodzina Saida jest obecna na każdym jego meczu w barwach Stali. Zarówno u siebie, jak i na wyjeździe – potwierdził w rozmowie z portalem Brameczki.pl Damian Gąsiewski, dyrektor ds. marketingu PGE FKS Stali Mielec.
Złe dobrego początki
20-letni zawodnik wyrasta na gwiazdę ligi i bez wątpienia chciał w jak najlepszym stylu pożegnać się z własną publicznością w 2022 r. roku. Nietrafiony karny nie napawał optymizmem. Choć – co warto zaznaczyć – Hamulić sam go sobie wywalczył. Trudno było jednak przypuszczać, że zaprzepaszczenie szansy na objęcie prowadzenia tuż przed przerwą podłamie tak ambitnego zawodnika.
W drugiej połowie PGE FKS Stal Mielec pokazała, że potrafi grać i strzelać. I to jak! Niespełna 10 minut po zmianie stron z piłką w pole karne Zagłębia wpadł… Said Hamulić. Obrońca gości ewidentnie faulował mieleckiego napastnika. Tym jednak razem do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł dużo bardziej doświadczony Piotr Wlazło. Rozgrywający biało-niebieskich wygrał próbę nerwów i jak profesor – subtelnie podcinając piłkę – pokonał Jasmina Buricia. Golkiper przyjezdnych kompletnie nie wyczuł intencji strzelającego.
Nie minęło 20 minut, a mielecka publika eksplodowała po raz drugi. 2-0! Strzelcem? Oczywiście Said Hamulić. Oczywiście głową, po kapitalnym dograniu z bocznej strefy od Macieja Domańskiego. „Golden boy” sprowadzony przez Stal z Litwy – jak zwykle zresztą – wyskoczył najwyżej i nie dał doświadczonemu Buriciowi najmniejszych szans. Dzieła zniszczenia dokonał w 85. minucie Paweł Żyra, który atomowym strzałem z dystansu ustalił wynik spotkania na 3-0.
Po tym meczu PGE FKS Stal Mielec zajmuje 5. miejsce w tabeli i ma tyle samo punktów, co trzecia w ligowej stawce Pogoń Szczecin. Mielczan w tym roku czeka jeszcze wyjazd na mecz z Wartą Poznań.