Czesław Michniewicz znów odpalił się w Kanale Zero. Tym razem dostał Kołtoń. „Romek, przeproś!”

Data:

Mamy powrót do „Afery Premiowej”. Czesław Michniewicz postanowił wrócić do wydarzeń z 2022 roku. Zdradził nieznane dotąd kulisy i przy okazji „przejechał się” po kilku dziennikarz. Słowne cięgi od Czesława Michniewicza otrzymał Roman Kołtoń i Tomasz Włodarczyk.

Czesław Michniewicz, po tym, jak przestał być selekcjonerem reprezentacji Polski, właściwie zniknął z mediów. Pomogła w tym też praca w Arabii Saudyjskiej, dzięki której na kilka miesięcy opuścił nasz kraj. Nawet jednak gdy wrócił, to i tak nie udzielał wywiadów. Do mediów wrócił dopiero podczas EURO 2024, gdy został ekspertem w Kanale Zero.

Zadra do dziennikarzy jednak pozostała. Przekonał się o tym Paweł Paczul, który właśnie na antenie Kanału Zero został słownie zaczepiany przez Michniewicza. Były selekcjoner nie podał mu też ręki przed programem. Więcej o tym pisaliśmy TUTAJ.

Teraz Czesław Michniewicz znów wrócił do wydarzeń z mistrzostw świata 2022 i do tzw. „afery premiowej”. Tym razem dostało się innym dziennikarzom, którzy mocno opisywali tamte wydarzenia. Byli to Roman Kołtoń i Tomasz Włodarczyk.

Czesław Michniewicz do Romana Kołtonia: Romek, przeproś!

– Było dużo kłamstw. Dzisiaj mógłbym takiego Romka Kołtonia zapytać: Romek, dalej będziesz mówił, że było jakieś spotkanie z drużyną w moim pokoju? Kłamałeś, Romek, przeproś. Dalej – Włodar, będziesz pisał, że chciałem dzielić premię inaczej niż po równo? Tak mógłbym wiele osób wymieniać. Mógłbym to zebrać i odwołać się do tych wszystkich kłamstw, ale z drugiej strony, wiesz co, przeszło, minęło. Nie ma do czego wracać.

To jednak nie był koniec. Czesław Michniewicz ciągnął dalej: – Na pewno źle się czułem przez dłuższy czas, ja i moja rodzina, bo zrobiono z nas pazernych ludzi, a ta premia ani nie pomagała, ani nie przeszkadzała. Później zrobił się problem. Wiele chamskich artykułów powstało, a nikt nie dociekał, jaka jest prawda. I nikt potem nie przeprasza, ale nie liczę na to. Tak jest w mediach.

Na końcu Czesław Michniewicz zaskoczył. Stwierdził bowiem, że gdyby wówczas prezesem PZPN był Zbigniew Boniek, to żadnej „afery premiowej by nie było. – Boniek porozmawiałby z dziennikarzami, a tak zostałem na placu boju sam – dodał były selekcjoner reprezentacji Polski.

Redakcja Brameczki.pl poleca również:

WYBRANE DLA CIEBIE