Kamil Glik zaskoczył pomeczową wypowiedzią. „Nie potrafię się cieszyć”

Data:

Kamil Glik nie był jednym z zawodników, którzy po końcowym gwizdku meczu Polska – Argentyna z uśmiechem na ustach padali sobie w ramiona. Obrońca reprezentacji Polski przyznał w pomeczowym wywiadzie, że trudno jest mu teraz się cieszyć. 

Właśnie zakończyło się spotkanie wieńczące zmagania w grupie C piłkarskich Mistrzostw Świata w Katarze. Polacy przegrali z Argentyną 0-2, ale dzięki wygranej 2-0 nad Arabią Saudyjską w poprzedniej kolejce wyszli z grupy kosztem Meksyku, który miał gorszy bilans bramkowy. Przypomnijmy, że z Meksykanami zremisowaliśmy na inaugurację mistrzostw 0-0.

Pierwsza połowa była w wykonaniu biało-czerwonych poprawna. Niestety, znów nie uniknęliśmy sprokurowania rzutu karnego dla rywali. Choć faul Szczęsnego na Leo Messim był mocno dyskusyjny, holenderski arbiter po skorzystaniu z VAR-u zdecydował się wskazać na 11. metr. Do piłki podszedł właśnie Messi. Ale gola nie strzelił. Po raz 2. na tym turnieju rzut karny obronił fenomenalny Wojciech Szczęsny.

Glik po meczu z Argentyną

Zwycięska porażka. Tak można by w jednym zdaniu opisać mecz Polaków z Argentyną. Oczywiście to drużyna z Ameryki Południowej była zdecydowanym faworytem dzisiejszego starcia. Wszyscy jednak mieliśmy nadzieję, że nasza drużyna postawi ekipie Albicelestes trudniejsze warunki.

Dzięki kolejnej, kapitalnej interwencji Szczęsnego udało się podtrzymać bezbramkowy remis do przerwy. Natomiast po zmianie stron przeważali i strzelali już tylko Argentyńczycy. Tuż po wznowieniu gry w 2. połowie technicznym strzałem z kilkunastu metrów pokonał Wojciecha Szczęsnego Alexis Mac Allister. Nieco ponad 20 minut później – w 67. minucie – wynik spotkania na 2-0 dla Argentyny ustalił Julian Alvarez.

– Ciężko się cieszyć po przegranym meczy. Być może jutro będzie to inaczej – odpowiedział Kamil Glik na pytania reportera TVP o to, dlaczego nie świętuje awansu do 1/8 finału Mundialu.

Obrońca reprezentacji Polski zwrócił ponadto uwagę na niepokojącą normę z 2. połowy meczu. Mianowicie po zmianie stron – nawet po przechwycie piłki – nie byliśmy w stanie jako zespół zapewnić sobie choćby chwili oddechu. Przyznał również, że nie widać po nim wielkiej radości gdyż bardzo dużo biegaliśmy za piłką i jest po prostu bardzo zmęczony.

WYBRANE DLA CIEBIE

2 KOMENTARZE

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.