Dominik Livaković bohaterem reprezentacji Chorwacji w meczu z Japonią. W konkursie rzutów karnych golkiper obronił aż trzy jedenastki i zapewnił swojemu zespołowi awans do ćwierćfinału. Podczas serii karnych zachowywał się jednak w bardzo powściągliwy sposób.
Regulaminowy czas i dogrywka nie przyniosły rozstrzygnięcia w starciu reprezentacji Japonii z Chorwacją. Zarówno jeden, jak i drugi zespół zdobyły po jednym golu, dlatego konieczne były rzutu karne, które zaordynował arbiter zawodów.
Piłkarze skupili się wokół ławek rezerwowych, gdzie słuchali ostatnich wskazówek trenerów oraz kolegów, którzy zeszli z boiska lub nie zdążyli na nie wejść. Wreszcie sędzia dał sygnał i obydwa zespoły ponownie weszły na murawę.
Jako pierwsi do rzutów karnych podeszli Japończycy, a konkretnie Takumi Minamino, czyli gracz występującego w Ligue 1 AS Monaco. Piłkarz miał jednak sporo pecha.
Dominik Livaković bohaterem. Obronił trzy karne, jednak dopiero po ostatnim się rozluźnił
Minamino podszedł do piłki, jednak uderzył na tyle źle, że Dominik Livaković nie miał problemów, by złapać strzał rywala. Obronił i nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie powtórzył tego samego wyczynu… jeszcze dwa razy.
Chorwata nie zdołali pokonać bowiem jeszcze zarówno występujący w angielskim Brighton Mitoma oraz doświadczony, 34-letni, Maya Yoshida.
Zarówno po obronionym karnym Minamino, jak i Mitomy, Dominik Livaković zachowywał stoicki spokój. Chociaż jego koledzy szaleli, to on był maksymalnie skoncentrowany. Rozluźnił się dopiero po ostatniej obronionej jedenastce. Wtedy w geście triumfu uniósł ręce do góry.
Naoglądał się Szczęsnego na tym mundialu 𝗗𝗼𝗺𝗶𝗻𝗶𝗸 𝗟𝗶𝘃𝗮𝗸𝗼𝘃𝗶𝗰́! 🇭🇷 Bramkarz Chorwacji 𝗯𝗼𝗵𝗮𝘁𝗲𝗿𝗲𝗺 w serii rzutów karnych! #Mundialove pic.twitter.com/3x2uGoCNnk
— TVP SPORT (@sport_tvppl) December 5, 2022
Po niestrzelonym karnym przez Yoshidę decydującą jedenastkę wykonywali Chorwaci. Piłkę do bramki pewnie skierował Pasalić i zespół z Bałkanów awansował do ćwierćfinału turnieju w Katarze.