Miła niespodzianka dla kibiców Lechii Gdańsk. Biało-zieloni przełamali koszmarną passę meczów domowych i – rozgrywając 14. mecz w tym sezonie – po raz pierwszy zwyciężyli przed własną publicznością. Choć przeprawa z należącą do czołówki ligi PGE FKS Stalą Mielec nie była łatwa.
- Niemal do półmetku sezonu fani pomorskiej drużyny musieli czekać na domową wygraną
- 3 punkty dało im trafienie Łukasza Zwolińskiego – prawdziwego kata Stali Mielec
- Gdańszczanie w końcu wydostali się ze strefy spadkowej
- Mielecka Stal natomiast wciąż ma kontakt z czołówką PKO BP Ekstraklasy
Spotkanie długo było wyrównane. Momentami iluzoryczną przewagę zyskiwali miejscowi, innym razem inicjatywę przejmowali goście z Podkarpacia. Wiele zmieniło się w drugiej połowie, po upływie 50. minuty.
Lechia Gdańsk – PGE FKS Stal Mielec 1-0. Gdańszczanie wymęczyli wygraną
Na plac gry wszedł Łukasz Zwoliński, a więc kat mieleckiej Stali. 29-letni napastnik trafia do siatki ekipy z miasta lotniczego niemal za każdym razem, gdy ma okazję przeciwko nim grać. W meczu domowym poprzedniego sezonu ustrzelił hat-tricka. Dziś dostał mniej minut, ale to wystarczyło, by po asyście Durmusa w 83. minucie zdobyć gola na wagę 3 punktów.
Stal Mielec próbowała się odgryźć i w ostatnich 20 minutach zamknęła Lechię Gdańsk na jej własnej połowie. masa wrzutek i stałych fragmentów gry. Sporo indywidualnych prób nowo wprowadzonych na boisko zawodników. Niestety – dziś kibice z Mielca nie mają się z czego cieszyć. Stal wraca znad Bałtyku na tarczy.
Po tym meczu Lechia w końcu wydostała się ze strefy spadkowej.