Dokładnie 25 lat temu odbył się mecz, który do tej pory budzi kontrowersje i rodzi różne domysły. Nic dziwnego. Bowiem naprawdę niewiele piłkarskich spotkań obrosło tyloma legendami i teoriami spiskowymi, co finał Mundialu z 1998 roku. Mimo upływu lat, do dziś nie znamy wszystkich faktów, które miały miejsce tuż przed meczem Francja – Brazylia.
Dziennikarze przez długi czas nie mogli w to uwierzyć. Wielu z nich było wręcz przekonanych, że w protokole meczowym został popełniony rażący błąd. Niektórzy nawet dzwonili, prosili o korektę, ale w odpowiedzi słyszeli, że taki skład dostali od sztabu reprezentacji Brazylii. Na dwie godziny przed finałem z Francją w składzie Canarinhos brakowało największej gwiazdy – Ronaldo.
Wszystko wydarzyło się błyskawicznie szybko. Punktualnie o godzinie 14:30 12 lipca 1998 roku reprezentanci Brazylii zjedli obiad, by po chwili udać się na krótką drzemkę. Było jeszcze trochę czasu do zbiórki i wyjazdu na stadion w podparyskiej dzielnicy
Saint-Denis, gdzie miał odbyć się finał mistrzostw świata.
Nie minęło nawet kilka minut, gdy przerażony ze swojego pokoju wybiegł Roberto Carlos. Krzyczał i wzywał pomocy. Jako pierwszy zareagował Cesar Sampaio, który przybiegł do pokoju, który Carlos dzielił z Ronaldo. Sampaio zobaczył zawodnika Interu Mediolan leżącego na ziemi, mającego drgawki i z pianą na ustach. Jak najszybciej udzielił mu pierwszej pomocy, a przerażony Roberto Carlos pobiegł po lekarza reprezentacji Brazylii.
Co stało się z Ronaldo?
– Po obiedzie postanowiłem trochę odpocząć i ostatnią rzeczą, jaką pamiętam, jest to, że położyłem się do łóżka. Potem dostałem drgawek, otoczyli mnie koledzy z drużyny, a potem pojawił się dr Lidio Toledo. Nikt nie chciał mi powiedzieć, co się dzieje – wspominał Brazylijczyk, który na rozmowę o tych wydarzeniach zdecydował się dopiero po dwóch dekadach.
Gdy wydawało się, że z Ronaldo jest już wszystko w porządku, na rozmowę zabrał go Leonardo – kapitan zespołu – i zawodnik, którego wszyscy darzyli niezwykłym szacunkiem. To on przekazał mu, że nie zagra w finale z Francją.
Kilka godzin później dziennikarze z niedowierzaniem wbijali swój wzrok w składy, które przed chwilą rozdał im sekretarz prasowy FIFA. Mówili: gdzie jest Ronaldo? Tu musi być jakiś błąd w druku.
Błędu jednak nie było. Zamiast napastnika Interu Mediolan, miał wystąpił Edmundo, dużo mniej utalentowany napastnik Fiorentiny, który w sezonie 1997/98 we włoskiej Serie A zdobył tylko 4 gole. Dla porównania Ronaldo miał ich 25.
Wielka tajemnica mistrzostw świata
Szok dziennikarzy pogłębił się jeszcze bardziej, gdy cała reprezentacja Brazylii nie wyszła na przedmeczową rozgrzewkę. Do szatni poszedł nawet ówczesny prezes brazylijskiej federacji, który osobiście chciał porozmawiać z trenerem Mario Zagallo. Musiał opowiedzieć o wszystkim, co wydarzyło się w hotelu i przekonywać działaczy, że w takiej sytuacji Ronaldo nie może zagrać w finale.
Jak to się stało, że jednak zagrał? Jedna z teorii mówi o tym, że Zagallo ugiął się pod żądaniami sponsorów, a w szczególności firmy Nike. Przekonał go również Ronaldo, który na 45 minut przed meczem zjawił się w szatni z kompletem badań. Przekonywał, że czuje się dobrze i chce pomóc reprezentacji.
Nie pomógł. Zagrał fatalnie, piłka mu odskakiwała, nie potrafił wygrać pojedynku, momentami wręcz słaniał się na nogach. Francja wygrała pewnie 3:0 i sięgnęła po tytuł mistrzów świata. Mimo upływu 25 lat, pełnego rozwiązania zagadki tamtego dnia nie doczekaliśmy się nigdy.
Redakcja Brameczki.pl poleca również:
- Krzysztof Piątek w potrzasku. Polak nie jedzie na obóz z Herthą Berlin
- Duża przewaga, ale gol szczęśliwy. Raków ze skromną zaliczką przed rewanżem [WIDEO]
- Polak na wylocie z Ligue 1. Powrotu do formy musi szukać w innym klubie
- Media: Piotr Zieliński może trafić do Arabii Saudyjskiej. Na stole ogromna kasa